Faer

Kiwnęła porozumiewawczo kłową, a kobieta szybko odniosła naczynia.

Patrzyła z mieszanym uczuciem na kobiety. Nie wpatrując się w nie długo, zaczęła dokańczać jedzienie.

Zapłaciła i odeszłą do stolika. Po chwili potrawy trafiły na jej stół. Przyjrzała się jedzeniu i stwierdziwszy, ze nadaje się do spożycia zaczęła je jeść.

- Gospoda Szlachecka
-72 dukaty
- barszcz czerwony z uszkami - 20 dukatów
porcja ziemniaków 5 dukatów
surówka z dodatkiem świeżej marchwi - 4 dukaty
stek wieprzowy - 30 dukatów
napój z wiśni - ...

Podeszła chwiejnym krokiem do lady i poprosiła:
- barszcz czerwony z uszkami
- porcja ziemniaków
- surówka z dodatkiem świeżej marchwi
- stek wieprzowy
- napój z wiśni
-legumina truskawkową ...

*To chyba przeznaczenie...* Spojrzała z odrazą w stronę kobiety.

Weszłą do gospody. Popatrzyła na obsługę i usiadła przy najbliższym wolnym stole.

Uniosła brwi. * Nic tu po mnie...* Popatrzyła na szablę i naglę jakby na rozkaz szabla upadła. Z satyswakcją wstała i wyruszyłą do gospody. Po kilku minach nie było po niej śladu.

Zmęczona przypatrywałas się nieudolnym treningu. * Trzyma broń jak dziecko...*

Otworzyła szeroko oczy i zauważyka leżącą kobietę nad brzegiem rzeki.

Przyjęta do pracy!!!

Przyjęte.

Po patrzyła z niesmakiem w stronę Olist. Lekko rozgorycznona zamknęła oczy.

Wstała, pociągnęła za rzemyk i spłynęły po jej ramionach kruczoczarne włosy.

Zauważyła zmianę położenia mężczyzny. Od czasu do czasu wsłuchiwała sie w spiew ptaków.

Ciszę rozdarł cichy gwizd rozpościerajacy się od strony mężczyzny. Nadal ignorowała leżącą postać.

Położyła się na trawie i spoglądała na niebo. Nie zwracała uwagi na mężczyznę czekając na jego pierwszy krok.

Dziwnie czuła się w tej sytuacji, gdyż czuła na sobie świdrujace spojrzenie nieznajomego.

*Nie będę mu przeszkadzać.* Zsunęła z ramion pelerynę i ułożyła ją starannie obok siebie.

Szła powoli patrząc na swoje buty. Zauważyła nieznanego mężczyznę, ale aby mu nie przeszkadzać podeszła nad taflę wody, zdjęła obuwie i zanurzyła w wodzie znęczone nogi.

Stojąc w kuchni pomyślała sobie - *Trzeba trochę pozzwiedzać to miasto*
Zaraz zażuciła na ramiona pelerynę i wybiegła z domu.

Poszła do altalki zabrać tacę i wróciła do domu.

pomachała jeszcze na pożegnanie i zniknęła we wnętrzu ogrodu.

Oczywiście, że miło będzie Cie tu jeszcze gościć. Wypięła pierś i odprowadziła Skylli do ozdobnej furteczki.

Dlaczego? Może mogłabyś zostać na trochę u mnie? - zapytała jakby obudzona ze snu.